Zły Pies: Bohun i ciemne moce

         Moi drodzy Czytelnicy zwrócili mi uwagę na interesującą kwestię – niepostrzeżenie, zupełnie bezzasadnie i niechcący przedstawiłam swojego psa, Bohuna burka wiejskiego szanownego, jako wyczillowanego, problemy świata i wszystkich wokół mającego pod ogonem luzaka. A do tego moi nieświadomi drodzy Czytelnicy zachwycają się psią mordą, że taki czill, że miny takie wesołe, itp. Wobec tego czuję się zobowiązana nieco naprostować obraz sytuacji. Wróćmy zatem do początku.

Przyznaliśmy się bez bicia, że pojęcie mieliśmy jednak małe o psach wybierając (6 sierpnia miną 3 lata) burego dorosłego kundla w schronisku. Nie, adopcja nie była błędem i powtórzyłabym to raz jeszcze i drugi, i trzeci, ale chyba nie byliśmy do końca przygotowani merytorycznie na psa po przejściach. Szczerze to nie mam fioletowego pojęcia, gdzie ten pies się chował i co robił przez te swoje 3-4 lata zanim stał się Bohunem. Polować umie, stróżować umie, orzechy włoskie jeść umie (w sensie w skorupce), chodzić na smyczy umie (uznając, że chodzenie zygzakiem to też chodzenie na smyczy), głaskać? Oj to już nie bardzo. Patyczki? A co to do czego to? Dzieci? Zabierzcie je ode mnie! To tylko niektóre wyrywki ze wspólnej przygody. Zabawa zaczęła się po około tygodniu od adopcji.

Pewnego dnia Bohunek grymasił chrupkami (etap dopasowywania chrupek) z miski leżąc na posadzce w kuchni. Miskę wytrącił łapą i część chrupek wylądowała w promieniu kilkunastu centymetrów. Kucnęłam sobie więc koło psa, który aktualnie nie jadł i zaczęłam zbierać porozrzucane jedzenie i wkładać z powrotem do miski. Z zamyślenia wyrwało mnie kłapnięcie zębami w moją stronę i tylko szybka reakcja Mojego pacyfikującego burka uświadomiła mi jaką przygłupią minę musiałam mieć z zaskoczenia, przerażenia i właśnie braku mojej reakcji. Nie, nie wszystkie psy ze schroniska są wdzięczne, tak jak mówi pani z osiedla. Pies jest tylko i aż psem i szczerze wątpię w to, że akurat myślał sobie „och jestem taki wdzięczny, że człowieki wyciągnęli mnie z paki, chrupki takie smaczne, będę grzeczny, bo jestem taki biedny i pokrzywdzony, a oni mnie uratowali”. Człowiek mądry po szkodzie. Na szczęście z tym sobie poradziliśmy, w rezultacie Bohunowi można odebrać jedzenie, choć ja tego nie robię, a Mój lubi się z nim podroczyć o kość i o dziwo kundel wie, kiedy jest na serio. O ile w domu żyło nam się niemal idealnie  – możesz chwilę mnie pogłaskać, ale później spadaj, wolę pospać, nie licz na bliższy kontakt i nie, nie musisz się ze mną bawić, bo nie wiem co to, więc zajmę się sobą sam, a ty obejrzyj co w TV, to na spacerach przeżywaliśmy koszmar. Każde spuszczenie ze smyczy kończyło się niemal podobnym scenariuszem: jest fajnie idziemy razem, Bohun się słucha, mamy smaczki, chwalimy i nagle sruu przed siebie leci do innego psa/wiewiórki/kaczki, a my za nim sprintem, wołamy, biegniemy dalej, no nic, dobiegamy, a denat gwałci psy/suki/szczeniaki. Po kilku razach mieliśmy serdecznie dość. Zamówiliśmy 10m linkę i jeździliśmy do wrocławskich parków trenować przychodzenie na komendę lub w ogóle trzymanie się stada. Linka plątała się o każdy krzak, brudziła w błocie, a Bohun udawał, że się uczy. istny koszmar. Nawet umawialiśmy się z zapsionymi znajomymi na spacery, żeby pieseł nasz zobaczył jak zachowują się domowe psy, ale po kilku miesiącach zmuszeni byliśmy skapitulować. Po przemyśleniu wszystkich za i przeciw wykastrowaliśmy niewdzięcznika 😉 (choć nie mieliśmy gwarancji, że u dorosłego psa z niewiadomą przeszłością to zadziała). Na efekty nie musieliśmy czekać miesiąca, bo już po dwóch tygodniach cieszyliśmy się obrotem o 180 stopni i spacerowaliśmy bez smyczy, a Bohun się słuchał. Oczywiście jeżeli w pobliżu nie ma wiewiórek ani kaczek. Nawet można powiedzieć, że teraz to już prawie bajka, bo czterołap aktualnie preferuje włóczenie się bardziej bliżej niż dalej od nas. Niestety do chwili obecnej zmagamy się jeszcze z jedną złą ciemną mocą Bohuna. To rzucanie się na psy na smyczy i kłapanie zębami przy rytuale powitania, ale to już temat do rozwinięcia na później.

Podsumuje trochę. Ogólnie trochę przebojów z Bohunem przeszliśmy i nadal jest kilka zachowań do poprawki, nudzić to się nie nudzimy 🙂 Jednak uwielbiam w nim ten widoczny na zdjęciach czill i osobowość outsidera. Jasne, że chciałabym, żeby kiedyś się przytulił czy zasnął chociaż obok mnie, ale niestety to nigdy się nie stanie. Bohun już taki jest, albo nie został nauczony innego zachowania. Nie bawi się zabawkami, nie oczekuje zajęcia się nim w domu, jest to wygodne nie zaprzeczę, ale za to możemy się bawić w kinder-niespodzianki, „szukaj” – czyli szukanie poukrywanych smaczków czy uczenie się sztuczek  – i tu uwaga, starego psa można nauczyć nowych 😉 Tak naprawdę to przy odrobinie chęci i wiedzy większość problemów jest do wypracowania, a każdy pies ma swój niespotykany czar i to nie zależy od tego czy został adoptowany czy wyczekany i kupiony w hodowli.

Poniżej na deser kilka przygłupich min Bohuna.

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

11 myśli w temacie “Zły Pies: Bohun i ciemne moce

    1. Wymóg był w umowie, ale nikt nam nie powiedział, że możemy wykastrować psa w schronisku przez 2 tygodnie od adopcji za darmo. Więc trochę się nam to rozwlekło w czasie.

    2. Oczywiście też mieliśmy pewne opory przed „okaleczaniem”, dlatego tyle to trwało, ale uzupełniliśmy wiedzę i zabraliśmy Bohuna na zabieg po 6 miesiącach od adopcji 🙂

  1. Wydaje mi się, że pisaliście już o trudnej przeszłości i zachowaniach Bohuna:)
    A mam takie pytanie, kiedy inny psiak na jego oczach do Was podchodzi i się przytula, wy go głaszczecie itd to Bohun nie próbuje też się zbliżyc? Moze gdybyscie tak uwielbiali innego psa przy nim to by mu przyszło do głowy, że to w sumie fajne byc głaskanym i pomału by się przekonał?

    1. Często głaszczemy inne znajome psiaki na spacerze, ale Bohun nic sobie z tego nie robi 🙂 oczywiście można go głaskać i lubi mieszkanko szczególnie poranne, Ale sam nigdy nie podejdzie, ani nie położy się obok nas, chyba że akurat jest burza 😉

  2. Oj nie każdy pies lubi głaskanie non stop, Bohun jest indywidualistą i ludzie muszą to uszanować. Wsród homo sapiens wciąż panuje mylne, bajkowe wyobrażenia psa adoptowanego ze schroniska: „przecież jestem dla niego taki dobry, a ten niewdzięcznik mnie gryzł”. Życie z psem to nie bajka „101 dalmatyńczyków”, raczej film pt. „Marley i ja „. Świetny wpis, powinnaś go udostępniać na stronach adopcyjnych.

  3. Zgadzam się z tym całkowicie, pies to nie człowiek i niestety, ale nie zmieni swojego zachowania bo nagle dostał dom i pełną miskę i czuje wdzięczność. Z każdym psem czy to ze schroniska czy tym kupionym mogą być problemy, ale ludzie nie zdają sobie z tego sprawy. Dziękuję serdecznie za miłe słowa 🙂

  4. Super wpis. Na blogach za często wszystko jest opisywane w samych pozytywach. Kazdy pies jest inny i trzeba to brac pod uwagę. Bardzo podobała mi się Twoja uwaga, ze kazdy pies ma swoja osobowosc, czar i nieważne czy jest ze schroniska czy z hodowli. Ludzie czesto biorą lub kupuja psa i maja tak konkretne oczekiwania, że juz nie ma tam miejsca dla tego psiaka na to był był po prostu sobą.

  5. Cieszę się, że podoba wam się ten wpis. Chyba wkrótce przygotuję coś więcej na temat „wdzięcznych” burków 🙂 Tak naprawdę każdy pies to wielka loteria i należy być przygotowanym dosłownie na wszystko, a informacje z hodowli czy fundacji mogą jedynie wskazać potencjalne cechy osobnika.

Dodaj komentarz