Tym razem organizatorzy Pucharu Polski w dogtrekkingu zaplanowali start w Wiszni Małej oddalonej zaledwie 20 minut drogi od Wrocławia. Pojechaliśmy więc już w piątkowy wieczór na odprawę weterynaryjną i potwierdzenie zapisów, żeby nie tłoczyć się z samego rana w kolejce. O jak cudownie było móc pospać sobie do 7 w dniu zawodów! Niestety pogoda nie rozpieszczała – lało konkretnie, dlatego zapowiadał się BŁOT TREKKING. Rano dopakowaliśmy ciuchy na zmianę typu najgorszy dres i najbrzydsze buty z lidla ever (jezu, gdybym wiedziała…) oraz ręcznik. Po drodze zgarnęliśmy Maję, Dominika i Aldora i ruszyliśmy do Wiszni Małej. Zaparkowaliśmy tuż przy miejscu startu (o dziwo) i ruszyliśmy w kierunku dmuchanych bram. Na miejscu spotkaliśmy jeszcze Krzysztofa i Olę z Aronią i Rebusem, Elizę z Positive Dog wraz z Kubą i Sigmą, a także Agnieszkę z G’Iro 🙂 Odebraliśmy jeszcze pakiety startowe ze smaczkami, próbką karmy Fitmin, zniżką od FERA.pl na zakup tej karmy oraz tradycyjnie chustkę od Merrella.
W oczekiwaniu na odprawę techniczną postanowiłam się trochę porozgrzewać. Bohun latał jak opętany i rozgrzewał gardło. Darł się najgłośniej ze wszystkich psów i nie szło dziada uciszyć. Na fanpejdżu o tu znajdziecie krótki filmik z podjaranym Bohunem, nie jest to częsty stan u tego psa 🙂
Na odprawie technicznej dostaliśmy mapy z zaznaczonymi punktami kontrolnymi. Najgenialniejszy konferansjer zapowiedział, że czekają nas najgłębsze kałuże i najczerwieńsze truskawki na bufecie, ale nie daliśmy się nabrać. Mapa została zgarnięta przez połówka i tyle ją widziałam.
Punkt 10 ruszyliśmy za autem, które prowadziło nas przez 900m. Tak też było w Wiśle z zaszłym roku, kiedy to start był w samym rynku. Bohun tak rwał do przodu, że już nie miałam siły go stopować, więc po prostu leciałam za psem. Muszę rozważyć oddanie psa na start połówkowi, bo z racji tego, że między mną a psem jest tylko 16 kg różnicy, to obawiam się, że kiedyś w końcu nie wyhamuję i zaliczę zderzenie z jakimś obiektem lub epicką glebę. Po kilku kilometrach trochę się rozluźniło, biegacze wysunęli się na przód, a my wraz z wyżej wspomnianymi, oprócz Agnieszki, która postawiła na bieg, uformowaliśmy Reprezentację Kłaków w Kawie i tak sobie maszerowaliśmy.
Nie opiszę Wam punktów kontrolnych i jak do niech docieraliśmy, bo:
a) po wrażeniach tego dnia, dziś cierpię na pomroczność jasną 😉
b) nie trzymałam mapy.
Wiem tylko, że szło nam sprawnie, decyzje były trafne, a ekipa wspaniała. Pogoda raczej zmienna – raz duszno i ciepło, następnie deszcz i zimno. Błota po prostu tony! Wszędzie kałuże, a wręcz bajora, dzięki którym nawet nie musieliśmy wyciągać wody dla psa z plecaka. Dla psów idealnie. Teren był płaski i przyjemny, a na trasie po prostu pięknie!
Ostatni odcinek przeszliśmy szybkim marszem i ukończyliśmy trasę 23km z wynikiem 4:03 jako 20 para (cali mokrzy od deszczu). Z tego wyniku jesteśmy bardzo zadowoleni. Do rozdania dyplomów mieliśmy jeszcze prawie 3 godziny, więc najpierw poszliśmy do auta przebrać się w nieszczęsne dresy i daliśmy psom jeść. Bohun dostał wygraną w Dog Orient mokrą karmę NATUREA – genialna! Możecie o niej poczytać u Niuchacza tu.
Odebraliśmy też nasze posiłki regeneracyjne, a Bohun dodatkowo tradycyjnie dossał się do miski z karmą od sponsora. Trochę poszwenadliśmy się po okolicy, gdzie odbywał się piknik.
Okolicznościowe tarzanko też zaliczone!
Następnie wzięliśmy udział w quizie i „pani w kolorze marchewki” wygrała powerbank od Merrella!
Nadszedł czas ogłoszenia wyników i rozdania dyplomów.
Następnie nasz ulubiony konferansjer zapowiedział jeszcze dwie atrakcje tej imprezy: losowanie nagród oraz pewną niespodziankę dla miłej dziewczyny. Wtedy połówek zarządził, abym przestała obdzierać skórki u paznokci. W losowaniu tradycyjnie nic nie wygraliśmy. Natomiast jako Kasia P. zostałam wywołana na podium. O co kaman? Wygrałam jednak coś? Z miękkimi nogami w najgorszych dresach i najbrzydszych butach ever wyszłam na środek. Zaraz dołączył do mnie połówek z Fafikiem, po czym wziął mikrofon i tako rzecze: „Kasiu, mam nadzieję, że nie zabijesz mnie w domu”, uklęknął i się oświadczył 🙂 Więc ja te oświadczyny przyjęłam, a co, raz się żyje 🙂 Ponad 200 osób biło brawa i śpiewał nam sto lat! Później już niczego nie pamiętam. Dlatego wybaczcie proszę tę mało szczegółową relację.
Jeżeli wciąż zastanawiacie się nad startem w Pucharze Polski w dogtrekkingu, to naprawdę szczerze polecam. Organizatorzy dbają o to, aby wszystko było dopięte na ostatni guzik, o wspaniałą atmosferę, najpyszniejsze pomarańcze i mają najgenialniejszego konferansjera! Warto przyjechać, aby go posłuchać 🙂 W imieniu połówka dziękuję też za możliwość zrobienia takiej niespodzianki!
Relację możecie też przeczytać u Agnieszki i G’Iro, którzy zajęli 7 miejsce w kategorii kobiet – brawo! Relacja o tu.
dobra to ja w punktach xD
1. co to jest powerbank i co to robi?
2.gdzie były te bale drewna? Nic takiego nie widziałam :p
3. następnym razem oleję to bieganie i idę z Wami, nie zgubię się, pogadam, zdjęcia będę miała jakieś fajne nareszcie… :p
4. za „jezu gdybym wiedziała…” powinnaś dostać kolejną nagrodę 😀 Ale rozumiem Cię, mnie też to yhm napadło xD w górach i też miałam na sobie sam syf a minutę przed krzyczałam na Gira żeby nie tarzał się w kupie….
Powerbank to przenośna ładowarka do telefonu lub innego elektronicznego urządzenia.
1. Powerbank to taka przenośna ładowarka – ładujesz w domu, a podłączasz w podróży bez użycia kontaktu 😀 bardzo przydatne
2. Pewnie gdzieś na początku, bo miałam wtedy jeszcze kurtkę 😉
3. Dawaj z nami, będzie fajnie!
4. Miłość w aromacie kupy 😛
5. nie nadrobiliście ani kilometra? O.O
nie 😀 raz tylko się wracaliśmy 20m
takim to dobrze… :p
fajna ta ładowarka, ciekawa sprawa, nie słyszałam wcześniej.
Ja chciałam z Wami iść, ale jak zobaczyłam tych ludzi truchtających przede mną…. No to było silniejsze ode mnie :p
No to albo fotki, albo bieg. Fotki w biegu grożą kontaktem z gruntem 😛
Jezu jak słodko… Zazdroszczę tych oświadczyn. Co tam romantyczność, ta opcja jest lepsza! (na swój sposób romantyczna)
Nooo, gratulacje! Połówek spisał się na medal! 🙂
Ale muszę przyznać, że Nasi Panowie wszyscy mają wyczucie – Twój, Agi… Mój nie lepszy, bo wymyślił sobie klękanie nad strumykiem, przy wyrobisku kamieni szlachetnych. Zimno, wieje, „ja tu na deszczu, wilki jakieś” ( a raczej niedźwiedzie, bo nagle pies zaczął szczekać i odskakiwać jakby coś zobaczyła, a my oboje ślepi. Patrzę na wielki pień w oddali i spanikowana krzyczę „niedźwiedź!”. Chyba spanikowałam, bo zaczęłam podejrzewać co się święci). Ale jak się zdecydował jak byłam w kurtce a la worek po ziemniakach, bez makijażu i z rozwianym włosem, to musi być miłość! 😀
Wszystkiego dobrego! 🙂
Też epicko! kurtka a la worek po ziemniakach zabiła mnie totalnie 😀
Super, super, super pomysł na nietypowe oświadczyny! Jakbyś wiedziała, to czy zdjęcia oddawałyby to szczęście? Nie! A tak z nich bije pozytywnymi emocjami, endorfiny w powietrzu normalnie!
Ehh pisałam to już, ale napiszę jeszcze raz : Bardzo WAM gratuluję, przyszli państwo Bohunowi! 😀
Przez te oświadczyny, relacja zeszła na dalszy plan, aczkolwiek widoki mieliście cudowne! Z dnia na dzień nie mogę się doczekać wyjazdu do Wisły 🙂
Jakbym cokolwiek przeczuwała, to bym założyła chociaż lepsze buty 😉 Dziękujemy!
Gratulujemy 🙂 i życzymy duuuuuuużo szczęścia. Nie ma jak facet z fantazją 🙂
Dziękujemy pięknie! 🙂
Bardzo serdecznie gratuluję! I wyniku, i połówka, miał niesamowity pomysł 🙂
Dziękuję! Sama wybierałam (połówka) 😉
Ach, jak romantycznie ❤
Udało mu się 🙂
Na FB już widziałam, ogromne gratulacje! Dużo miłości i szczęścia 🙂
Swoją drogą świetny miał pomysł, toż to czysta miłość jest.
A Bohun to tak się kula jak moja Sonia, w każdych warunkach i o każdej porze, o dziwo śmierdzące niespodzianki omija… 😀
Dziękujemy! Rzeczywiście, nieźle to sobie obmyślił 🙂 Bohun niestety gustuje też w ludzkiej witaminie G
Twój połówek miał super pomysł, gratuluję Wam raz jeszcze i dochodzę do wniosku, że moje zaręczyny to jednak mało oryginalne były. Dobrze, że chociaż dzień po tym pamiętnym wieczorze mogłam ponarier… z shotguna i kałasznikowa w ramach celebracji. 😛
Oj tam, ważne, że były 😀 i ważne, że celebracja taka gruba 😛
Gratulacje!!! 🙂
dziękujemy! 🙂
No straszne od nas gratulacje ! To się nazywa pomysłowy „chłop” 😉 Twoje zaskoczenie jest zrozumiałe , mnie też by przytkało 😛
Prawda? I ten śpiewający nam tłum ❤
Idealne zaręczyny dla osób uwielbiających dogtrekking! 🙂 Bardzo serdecznie gratuluję! 😀 Duuużo szczęścia życzę! 😀
Dziękujemy pięknie! 😀