I ty możesz mieć własny stek z dinozaura – recenzja legowiska PetArty

Z zamiarem wymiany bohunowego legowiska nosiliśmy się jakoś od roku. Bohun jest już u nas prawie 5 lat i uznałam, że to najwyższy czas na zmiany. Jak sobie teraz o tym myślę, to i nasz materac przydałoby się zmienić 😉 Ale to zawsze albo inne wydatki, albo to właściwie nie wiadomo na co. No bo co mamy na rynku? Pontony, zupełnie płaskie, mięciutkie, twardsze, z zamszyku, z bawełny, nieprzemakalne, z ekoskóry, z wyższymi brzegami, z niższymi brzegami, okrągłe, prostokątne, dry bedy, ortopedyczne, w koszyku wiklinowym, w koszyku plastikowym, na stelażu, a do tego pierdyliard kolorów do wyboru i pies jeden wie, co jeszcze. Często natrafiałam na różnych psich profilach na prośby o polecenie legowiska. A ofert jeszcze więcej, niż to, co udało mi się wymienić. Jak żyć? Poza tym, to już sama nie wiedziałam, czego właściwie chcę, a tym bardziej nie wiedziałam, czego chciałby pies. Zakup legowiska to nie taka sprawa hop siup. No bo interes drogi, a i tak nie wiadomo, czy Jaśniepan raczy uwalić cztery litery na tym konkretnym. Tym bardziej, że Jaśnieksiążę woli kafelki lub w chłodniejsze dni panele. Ewentualnie po pływaniu nasze łóżko, kiedy zapomnimy założyć narzuty i koca, ewentualniej kanapa – kiedy nie widzimy (choć nigdy nikt go z niej nie gonił, wręcz przeciwnie [obecność poznajemy po zrzuconej poduszce]) lub w ostateczności legowisko po spacerze lub jako zapewnienie przyczepności podczas jedzenia. No więc sami widzicie. Skłaniałam się raczej ponownie ku pontonowi, który został sprawdzony i na którym Jaśniepies spędzał AŻ 1% czasu. Ale jeszcze nie dotarłam do etapu, jakie te brzegi, jaki materiał, a tym bardziej kolor, kiedy…

…patrzę, a tu stek. Co za stek, myślę. Ej no, bez klejnotów, myślę, legowisko w kształcie steku, kurka, genialne! Wymiary sprawdzam. Eeee, dla kota, albo mikro teriera. Gdzie tam dla kundla udającego collie z hovawartem albo diabła z motopompą. Do tego na barfie. Nie no. Ale znacie to uczucie prawda? Zobaczycie coś i wiecie TO, to że NATENTYCHMIAST chcecie to mieć! Będąc niespełnioną zakupoholiczką tych wszystkich pięknych obróżek (Bohun chodzi wyłącznie w szelkach), zapragnęłam mieć stek. Stek od PetArty.

Ania z PetArty o sobie: „Ja sama jestem po socjologii i kulturoznawstwie. Straszą, że po tych kierunkach najczęściej zadawanym pytaniem jest „czy frytki do tego?” ale nie, aż takiej tragedii nie ma, jednak praca w biurze jest dla mnie, delikatnie mówiąc, męcząca, stąd decyzja o zmianie życia i robieniu czegoś, co się lubi i co może się podobać innym.
Jestem laikiem, ale laikiem z wizją, pasja i sercem do tego co robi 😉 Z materiałami się poznaję, maszyna dalej czasem gryzie, bywa, że się złoszczę, pruję i szyje na nowo, ale to wszystko ma swój sens. PetArty opierają się na tym cytacie „Kreatywność to wymyślanie, eksperymentowanie, wzrastanie, ryzykowanie, łamanie zasad, popełnianie błędów i dobra zabawa.” (Mary Lou Cook).”

Tak więc, po analizie wymiarów Bohuna i dotychczasowego legowiska rozpoczął się proces tworzenia większego dzieła, niż dla kota. Wiązało się to także z wyborem trwalszego materiału i zaprojektowaniem niemal od nowa. Jako że typ pontonu póki co się w miarę sprawdzał, to Ania zaproponowała, że tak wyprofiluje stek, że „będzie pan zadowolony” 🙂

Zaledwie po kilkunastu dniach przyszła do nas oczekiwana paczka.

SAMSUNG CSC

Z listem do Bohuna i ciastkami 😀

SAMSUNG CSC

A w środku piękny soczysty olśniewający niczym Zorza Polarna stejk.

SAMSUNG CSC

A z czego właściwie jest ten stek?

To, co widać na zewnątrz, to bardzo wytrzymała tkanina obiciowa. Bohunowe pazury, które kochają kopanie, póki co nie dały jej rady. Ania zaprojektowała zapięcie na długi rzep, który w przeciwieństwie do klasycznego zamka dba o nasze podłogi. Jest bardzo mocny i wszyty tak, że pokrycie ściąga się łatwiej niż poszewkę z kołdry. Jedynie po dwóch praniach delikatnie zaczęły wychodzić w jego okolicy nitki, ale tylko tam i nigdzie indziej. Ania zapewniła, że już się uporała z tym drobnym defektem w produkcie i nawet zaproponowała, abym odesłała stejk do drobnej naprawy, ale uznaliśmy, że jest to tak nieznaczne, że nie ma sensu się kłopotać 🙂 Szwy są bardzo mocne, a do tego na co dzień kompletnie tego nie widać, więc nie będziemy odbierać sobie przyjemności patrzenia na to cudo przez kilka dni.

SAMSUNG CSC

Po rozebraniu oczom ukazuje się wigofil. To wysokiej jakości włóknina polipropylenowa, charakteryzująca się dużą wytrzymałością na rozciąganie, rozrywanie i ścieranie oraz wysoką odpornością ogniową. A do tego doskonale przepuszcza powietrze. Dalej już nie zajrzymy, ale już Ania biegnie z pomocą i wyjaśnia, co jest w środku: najniższa warstwa to pianka poliuretanowa, która ma większą gęstość i sprężystość niż gąbka, wyżej są nieco grzebalne kulki sylikonowe, a do tego w specjalnie wyprofilowanym zagłówku jest mieszanka kulek i granulatu styropianowego. Całość otoczona jest tkaniną tapicerską.

SAMSUNG CSC

No dobrze, a co na to wszystko najbardziej zainteresowany? Nie będę przesadzać, jeśli powiem, że pokochał stek. Dotychczas na pontonie poleżał chwilę, ewentualnie pospał nad ranem, ale przenosił się zaraz na podłogę. Na steku po prostu leży albo śpi. I je. Obrał sobie dwa tryby: czuwanie i jedzenie (na węższej części) i spanie (na szerszej części).

A pozycji jest wiele:

PicMonkey Collage

PicMonkey Collage2

PicMonkey Collage3

Przez pierwsze kilka dni, a był to początek kwietnia, zdążył ubłocić legowisko, zapiaszczyć i zamoczyć, ubabrać jedzeniem i śliną. Jednak armagedon i prawdziwe crash testy miały dopiero nadejść. Jakimś cudem udało nam się upolować w makro szkielet tuńczyka. Na steku lądowały po kolei ogon, kręgosłup i rybi łeb większy od psiego, a także kości, wątróbki, nerki, krwista wołowina i inne cuda.

PicMonkey Collage4

Po kilkudniowej konsumpcji i błotnych kąpielach stek zmarniał, a właściwie to wyglądał jak obraz nędzy i rozpaczy. Nie jesteśmy fanami sprzątania, toteż rybia krew i tkanka miała okazję wsiąkać i czarnieć przez ponad tydzień, zanim zdecydowaliśmy się na pranie. Szczerze? Wątpiłam, że w ogóle do się toto doprać. No sami zobaczcie, jak to wygadało. Dodam, że na zdjęciach wygląda to o niebo, wielkie niebo lepiej, niż w rzeczywistości.

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

Po konsultacji zdecydowałam się wymoczyć pokrowiec przez godzinę w wannie z wodą i vanishem, a później nastawiłam normalne pranie w 30 stopniach, czyli tak naprawdę w zimnej wodzie. Co wyciągnęłam po 54 minutach? Zupełnie doprane legowisko i drobne resztki rybiej tkanki, które ściągnęłam ręcznie. Jedynie na przedzie został delikatny szary ślad zupełnie niewidoczny bez szczególnego przypatrywania się w pozycji leżącej na panelach. Uważam to za ogromny sukces! Nie spodziewałam się takich efektów po takim intensywnym użytkowaniu.

Do tej pory stek praliśmy w pralce dwa razy + jedno czyszczenie ręczne po wątróbkowym pawiu (zeszło po gąbce nasączonej delikatnym detergentem, a od spodu nie przeciekło!). Poza rzepem nie widać żadnych nitek, nic się nie odkształciło, wszystko jest na swoim miejscu, a kolory wciąż tak żywe, jakbyśmy dopiero co otworzyli paczkę.

A tak wygląda po praniu:

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

SAMSUNG CSC

Największy sen z powiek spędzało nam bohunowe jedzenie – barf, czyli surowe mięso. Najpierw w ruch poszła ścierka 40cm x 40cm, która sprawdzała się jako podkładka na pontonie. Jednak z racji wymiarów steku, zdarzało się Bohunowi nie trafiać. Później rozłożyliśmy ręcznik, ale zwyczajnie zakrywał całe cudo. Następnie zwykła szmatka, która jednak bardzo się brudziła, aż w końcu kupiłam w gospodarczym prześliczną wodoodporną ceratę w kurki i jest sukces 😀 mamy to!

SAMSUNG CSC

Ogromne znaczenie ma dla nas to, że Bohun po prostu używa legowiska. To takie niezwykłe jak na niego. Czuwa na nim, śpi wieczorem, nad ranem i po południu. Już nie obserwujemy zrzuconej z kanapy poduszki. Co nas szokuje – korzysta z niego nawet wtedy, kiedy temperatura w domu przekracza 25 stopni. To nie zdarzyło się nigdy przy pontonie.

Względy estetyczne przy wyborze legowiska też były dla nas ważne. Mamy mikroskopijne 33m mieszkanie, więc siłą rzeczy jesteśmy skazani na oglądanie psiego przybytku. Ale teraz to sama przyjemność, bo wygląda niesamowicie 🙂

Podsumowując: stek od PetArty to prawdziwe arcydzieło. Nie dość, że pies jest zadowolony, jest mu wygodnie, ma swój wyprofilowany zagłówek, bajecznie łatwo i skutecznie spierze się z niego największy syf, to jeszcze jest dizajnerski 😀

PetArty to nie tylko świetne legowiska. Ania z opiekunem czworonoga dobiera indywidualnie wypełnienie poduchy, rozmiar, a nawet materiał – gdyż zwierzęta są różne, ich preferencje i zwyczaje. Dlatego każde legowisko jest jedyne w swoim rodzaju i niepowtarzalne 🙂

Chcesz mieć swój własny stek z dinozaura? A może coś innego? Od teraz do końca lipca na hasło: Bohun, zamawiając u PetArty pod tym linkiem http://pl.dawanda.com/shop/petarty uzyskacie 20% zniżki! 😀 Zapraszam także na profil fb PetArty, gzie znajdziecie też inne cuda. 

Reklama

15 myśli w temacie “I ty możesz mieć własny stek z dinozaura – recenzja legowiska PetArty

  1. Bardzo lubię Wasze posty! 😀 Bohuniałke pięknie poradził sobie ze stejkiem! 😀 Jako barfująca również rozumiem problem brudnego legowiska…a już nie wspomnę o chwili, kiedy dopiero co zjedzone jedzonko wraca z powrotem tą sama drogą…:P

  2. bajera! jestem zauroczona, zwlaszcza dizajnem, jak i praktycznością! 🙂 też się barfujemy, Pip zaciąga ofiary na posłanie, ale jeszcze ani jedno się tak ładnie nie doprało… 🙂 i ten tuńczykowy łep…o rany!

  3. Ten stek (a właściwie legowisko) jest niesamowite! Gdyby mój dysplastyk nie musiał spać na memory, to już dawno było by u nas!
    A ta głowa rybia przyprawia mnie o dreszcze 😮

  4. O rany, to jest naprawdę nie tylko oryginalne, ale i funkcjonalne! Na zdjęciach legowisko mi się podobało, ale nie sądziłam, że łatwo będzie to uprać w pralce. Patrz pani, jaki szok. Niestety u nas wszystkie posłania są rozdzierane pazurami, rzadko prane i właściwie traktowane po macoszemu – „żeby było”, bo i tak zaraz się zniszczy, wiadomo. Ale proszę, pomyślę nad taką pięknością – może bardziej nam się będzie chciało dbać 🙂

  5. Zamawiamy bez dwóch zdań! Milo wciąż się jeszcze porządnego legowiska nie dorobił (nie licząc sterty koców), wiec najwyższa pora!

  6. Super sprawa! Zastanawia mnie tylko czy takie legowisko wytrzymałoby presję Zojczych zębów, jest na etapie żucia i gryzienia wszystkich potencjalnie mięciutkich i wygodnych legowisk :/

    1. Trudno stwierdzić 😦 Zawsze można zrobić dwa wypełnienia. Jedno na teraz – z kamieniami 😉 drugie „na późnej” – jak dojrzeje do wygody 😀

Skomentuj

Wprowadź swoje dane lub kliknij jedną z tych ikon, aby się zalogować:

Logo WordPress.com

Komentujesz korzystając z konta WordPress.com. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie z Twittera

Komentujesz korzystając z konta Twitter. Wyloguj /  Zmień )

Zdjęcie na Facebooku

Komentujesz korzystając z konta Facebook. Wyloguj /  Zmień )

Połączenie z %s